Ta część Polski idealnie nadaje się do zwiedzania wiosną, jesienią , czy zimą. Nie ma tam takich tłumów jak latem, nie trzeba tracić czasu na korki, a atrakcji jest na tyle dużo, że spokojnie zmęczycie się podczas weekendowego wyjazdu:)
Gdynia, to miasto w którym mi z moim „niemężem” serducho bije bardzo mocno.
Tam mieszkaliśmy przez kilka miesięcy. Stamtąd mamy wiele wspomnień, anegdot, powodujących uśmiech na twarzy.
Uwielbiam to miasto za morze, które mam na wyciągnięcie ręki. Piękna i spokojną plażę z widokiem na torpedownię w Babich Dołach, pyszne zapiekanki na ulicy Świętojańskiej i pyszne lody w najstarszej lodziarni w Gdyni – Mariola.
Na pierwszym weekendowym wyjeździe do Gdyni mieszkałyśmy z moją „niesiostrą” w hostelu Mały Żagiel. Na jednym ze zdjęć, widać charakterystyczny trójkątny budynek.
Miałyśmy dwupokojowy apartament za naprawdę nieduże pieniądze.
Co ważne do plaży dzieliły nas tylko schody.
Przy dzieciach to idealna lokalizacja.
Przy Gdyńskiej plaży jest kilka ślicznych kawiarenek. W jednej z nich można wypić najpyszniejszą czekoladę z gorącymi malinami. Mój syn ciągle o niej opowiada, dlatego i ja szybciutko o niej piszę.
Na plaży jest plac zabaw, co dla nas było idealnym rozwiązaniem. Chłopcy wspinali się po drabinkach, a my miałyśmy czas na plotkowanie 🙂
Uśmiech i serdeczność mieszkańców, bardzo mnie zdziwiła już kilkanaście lat temu. Każdy przepuszcza mnie na pasach, nikt nie jest zgryźliwi, wszyscy się uśmiechają.
Niby 400 km od Szczecina, a jednak inna mentalność ludzi.
To jest to miejsca, gdzie tata, mama bawią się tak samo dobrze, jak ich dziecko.
Patrząc czasem na tatusia, który pobija kolejny rekord walnięcia w ścianę ( na całe szczęście z materacem), czy samą siebie (gdzie w kapsule hałasu, pobijałam hałas rakiety – phiii drobnostka), doszłam do wniosku, że dalej jesteśmy dużymi dziećmi, jeśli tylko sytuacja pozwala😉
Dla młodych miłośników militarnych klimatów z pewnością będzie ciekawe Muzeum Marynarki Wojennej. Znajduje się zaraz przy plaży, kilka kroków od Skweru Kościuszki.
Warta odwiedzenia jest też wystawa plenerowa, gdzie każdy eksponat można dotknąć.
Równie blisko Skweru Kościuszki znajduje się Akwarium Gdyńskie . Z pewnością nie ma porównania do Oceanarium w Stralsundzie. Jednak akwaria z egzotycznymi rybami, piękna mapa morza bałtyckiego są warte obejrzenie. Moje dziecko chętnie to miejsce odwiedza.
Wieczorkiem, kiedy już nogi bolą, można zaciągnąć tatusia na Irlandzkie piwko do Pubu Donegal. Jest to klimatyczny pub w stylu Irlandzkim, gdzie posłuchamy opowieści ludzi ze Szkocji, Anglii ,czy Irlandii, słuchając ciekawej muzyki. Każda z tych osób, mówi , że czuje się jak u siebie.
Syn zagrywał się z nami w jengę, a my z uśmiechem wspominaliśmy nasz pobyt w tym miejscu prawie 20 lat temu. Ileż od tego czasu się zmieniło, choćby pojawił się pająkowaty syn, któremu dziś pokazujemy nasze miejsca.
Oczywiście oprócz Gdyni do zwiedzenia mamy Sopot, gdzie cieszą oko piękne stare wille i kamienice.
Sporo takich perełek można spotkać spacerując ulicą Westerplatte, bądź Kościuszki. Oczywiście koniecznie, trzeba pospacerować po Sopockim molo. Można również pobiec po kolejny stempelek do paszportu Latarń Morskich, zwiedzając stojącą przy molo Latarnię.
Kierując się dalej w stronę Gdańska, proponuję odpocząć w Parku Oliwskim.
Jadąc do pobliskiego ZOO, proponuję zatrzymać się na chwilę w Bazylice Archikatedralnej w Gdańsku Oliwa. Miejsce urzeka swoim wnętrzem, tam można odzyskać spokój, podziwiając obiekt. Obowiązkowo trzeba posłuchać brzmienia zabytkowych organów, które z pewnością na długo pozostaną w pamięci.
Następnie można się udać do Gdańskiego ZOO, tu poobserwujemy zachowania różnych zwierząt mieszkających na wybiegach wśród morenowych wzgórz, otoczonych pięknym lasem.
Teraz już prosta droga do Gdańskiej Starówki.
A tam przecudowna ulica Długa oraz Długi Targ, które są najcudowniejszymi ulicami Gdańska. Na starówce , pięknie reprezentuje się sam Ratusz, jaki i tysiące małych kamieniczek. W każdej z nich znajduje się kawiarenka, restauracyjka czy galeria.
A ja, w każde te stare drzwi chciałabym wejść, przez każde stare okno wyglądać.
Z każdego kramiku, galeryjki oczywiście muszę zakupić tego jedyne glinianego ptaszorka na wodę, jedyny magnesik. Tu z moim synem mamo pole do popisów, uwielbiamy zbieracze kurzu:)
Tatuś dzielnie nosi nasze pamiątki, pomrukując coś pod nosem o odpoczynku przy piwie, a my już bawimy się z gołębiami przy ukochanym Neptunie. To dzięki niemu mam zawsze piękną pogodę nad morzem…. spróbujcie z nim pogadać, mnie zawsze wysłuchuje:)
Idąc wzdłuż rzeki Motławy pięknie reprezentuje się największy średniowieczny dźwig portowy Żuraw. Idąc wzdłuż rzeki, nie musimy liczyć mew, ani straganów z pamiątkami , ale możemy podziwiać bramy wodne, które zamykały ulice od Motławy.
Ehhhhh…
To jak moi kochani….. jedziecie??
Ja pisząc dziś dla Was, wracając wspomnieniami do każdego miejsca, już mam ochotę się spakować i zrobić 400 km skok w Trójmiasto.
Pamiętaj:
” ciesz się małymi rzeczami, bo może któregoś dnia obejrzysz się za siebie i zdasz sobie sprawę, że były to wielkie rzeczy”