Leśne opowieści

Są takie miejsca, o których się mówi, że się je kocha. Powodują, że w jednej chwili wszystko bym rzuciła i znów tam była. Niestety, aż tak łatwe to życie nie jest😉

Jedni kochają góry, drudzy kochają morze, a inni kochają las. Ja kocham morze, uwielbiam góry.

Las kocham bez granic. Jednak z lasem jest mały problem. Żyją w nim wstrętne i obrzydliwe pająki, których potwornie się boję.

Jeżeli będziecie w lesie i zobaczycie kobietę wywijającą kijem, z dużym prawdopodobieństwem będę to ja.

Nie ćwiczę tym kijem kolejnego kata z aikido, tylko pieczołowicie rozgarniam pajęczyny. Choć i wtedy potrafię dostać histerii, usiąść w kucki i czekać na uwolnienie z pułapki.

Ale mam dwóch cudownych rycerzy, którzy z pomrukiem litości wyciagają mnie z kleszczy porozciąganych pajęczyn.

Nie ukrywam, pajączyny budzą mój zachwyt, ale tylko wtedy, kiedy są pokryte rosą lub szronem i służą jako model do zdjęcia 🙂

Pająkom zdjęć nie robię, bo z pewnością by na mnie skoczyły…tak moje pająki skaczą i nikt mnie nie wyprowadzi z błędu :))

Ale jest las w którym tych pająków jest bardzo mało. Nie wiem czy ze względu na kasztanowce, dęby, których pająki nie znoszą…ale tak mam swój las do którego nie boję się pójść sama.

Tam mogę poleżeć na miękkim mchu, pogadać z żuczkami, posłuchać gwaru w lesie, który naprawdę istnieje kiedy po prostu usiądziemy i zaczniemy słuchać.

Tu można pobyć z samym sobą, poczuć siebie i oczyścić myśli. Przecież tak mało mamy czasu dla samych siebie, a to my dla siebie powinniśmy być najważniejsi.

Jak nie pokochasz siebie, nie będziesz umiał kochać tak naprawdę nikogo.

Niestety z czysto egoistycznego podejscia, nie powiem Wam, gdzie to cudowne miejsce jest. Boje się, że zabraknie dla mnie miejsca na pomoście i wyzbieracie mi wszystkie prawdziwki😉

Zaraziłam tym miejscem moich bliskich znajomych oraz „niemęża” .

Tu syn zamiast po macie edukacyjnej raczkował po trawie i mchu. Zamiast grzechotek miał butelkę z szyszkami, a żuczki gilgotały jego łapki.

Zbieraliśmy wspólnie grzyby. Młody na moich plecach w nosidle, a matka ćwiczyła siady z obciążeniem. Swoją drogą, skąd w tych małych gałganach skłonność do wykańczania mamy ?

Tatuś idzie obok z wiaderkiem, wyprostowany jak struna, a matka zgięta w pól z trollem na plecach robi przysiady do grzybów. Każda próba oddania nosidła tatusiowi kończy się takim rykiem, że jelenie zaprzestają swoje rykowisko 🙂

Jednym Was pocieszę młode mamy. Ten mały kleszczyk wyrośnie, a wtedy tata staje się bardzo ważną osobą. Tatuś dziecinnieje, zaczyna od nowa robić proce i strzelać w mamusie, pokazuje synusiowi gry w kapsle,  razem łowią ryby – synuś pieczołowicie plącze żyłki węzłami niemożliwymi, tatuś się irytuje a mamusia z lekkim uśmiechem spokojnie sobie łowi. Teraz Twoja kolej tatuśku :)))

I tego Wam życzę kochani.

Otwórzcie oczy na takie małe szczegóły swojego życia. Wtedy zauważycie, że Wasze życie jest kolorowe. Nie ma w nim tylko drogi do pracy, szybkich zakupów, a potem upierdliwych lekcji w pośpiechu i wyczekiwania na dziecko na zajęciach pozalekcyjnych.

Ale są ptaki nad głową, sikorka na gałęzi zerka na wasze biurko w pracy, czy motyl siądzie na waszym zmęczonym ramieniu. Mi ostatnio, kiedy wracałam z jogi drogę wytyczał bóbr. Szedł środkiem ulicy, tworząc nocny korek 🙂

Wtedy weź głęboki oddech i podziękuj. Bo Ty masz możliwość zauważenia tych małych szczegółów, ten któremu stawiasz świeczkę na grobie, już takiej możliwości nie ma.

Po to żyjemy, aby cieszyć się tym życiem, pomimo dołków i kłód.

Miej w sobie dziecko, do ostatnich dni

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Może Ci się też spodobać

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.